14.07.2013

Hej kochani!

Chciałam wam podziękować z całego serca, za odwiedzanie mojego bloga, za to, że pisaliście komentarze i czekaliście na kolejne rozdziały. To było naprawdę miłe i wiele dla mnie znaczyło.
Ale niestety na razie zawieszam mojego bloga. Nie wiem na jaki okres czasu, nie wiem czy w ogóle jeszcze zacznę pisać, ale mam nadzieję, że tak.
Dziękuję że byliście oraz za uwagę, pa <3
Kocham was!  







Będę tęsknić <3 
Mam nadzieję, że jeszcze dodam kolejne rozdziały i pojaram się jeszcze ze szczęścia jak zobaczę, że jest nowy komentarz :)


5.07.2013

Rozdział 10

  Gdy rano obudziłam się z lekkim bólem szyi spowodowanym spaniem na kanapie byłam uśmiechnięta i szczęśliwa. Dawno się tak nie czułam. Mój uśmiech pobladł gdy zorientowałam się, że nie ma przy mnie Justina.
Wstałam z kanapy, okryłam się kocem ze względu na to, że byłam naga i poszłam do łazienki. Załatwiłam tam wszystkie swoje potrzeby fizjologiczne, wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i ubrałam się w zwiewną sukienkę na którą narzuciłam cienki, luźny sweterek. >>>
Gdy wróciłam do salonu natknęłam się na Jusa.
-Hej Kochanie, pięknie wyglądasz -pocałował mnie - Dobrze, że wstałaś. Zrobiłem śniadanie - chwycił mnie za rękę i zaprowadził do jadalni. Ja nic nie mówiłam, cieszyłam się chwilą. Justin przygotował dla nas gofry z truskawkami. Jak na dżentelmena przystało Justin odchylił mi krzesło na które usiadłam, a potem dosuną mnie lekko do stołu. Gdy również usiadł zaczęliśmy spożywać posiłek. Był wyśmienity. Podczas śniadanie rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak małe dzieci.
Gdy skończyliśmy, mój partner sprzątną naczynia i włożył je do zmywarki.
Usiadłam się na stole i patrzyłam na niego z wielkim uśmiechem.
Gdy skończył podszedł do mnie i objął mnie w biodrach, zjeżdżając ręką po mojej nodze, pocałował mnie w szyję po czym nasze usta spotkały się w jednym punkcie. Po chwili odezwał się
-Chcesz odwiedzić dziś Madison? - zapytał nadal mnie obejmując
-Tak. Na pewno się ucieszy. Po drodze musiałabym zrobić jakieś zakupy i zapłacić rachunki. Dobrze, że dostałam wypłatę przed wypadkiem.
-Jeżeli Ci to nie przeszkadza umówię się dziś z kumplami, zagramy jakiś mecz kosza a potem pójdziemy na piwo - oznajmił
-Oczywiście, że nie. A kiedy wychodzisz? - zapytałam
-Za godzinę
-Baw się dobrze - ucałowałam go w policzek - ja już pojadę - zsunęłam się ze stołu i chwyciłam torebkę.
-Do zobaczenia - chwycił mnie delikatnie za rękę i uśmiechnął się do mnie.
-Cześć - powiedziałam i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i ruszyłam.
Na początek chciałam zapłacić wszystkie rachunki. Moja wypłata była niewielka więc wolałam załatwić najpierw najważniejsze sprawy. Gdy wszystko było już spłacone udałam się do sklepu. Kupiłam tam dość jedzenia i dużą czekoladę dla mojej siostry. Z wszystkich pieniędzy zostało mi około 800 zł. Miałam nadzieję, że starczy mi to do końca miesiąca. Moja wypłata wynosi 1800 złotych, więc to niestety niewiele, ale jakoś łączę koniec z końcem.
Spakowałam wszystkie zakupy do samochodu i ruszyłam w stronę domu, aby wszystko odłożyć i pochować. Gdy weszłam do domu obciążona zakupami przeszedł mnie dreszcz. Mój dom wyglądał strasznie. Wszystko było rozbite, poprzewracane i zniszczone, nie wiedziałam co się dzieje. Byłam załamana. Na pierwsze rzut oka wyglądało to jak włamanie. Po 30 minutach gdy sprawdzałam czy coś skradziono okazało się, że osoba, która to zrobiła na pewno nie miała celu niczego ukraść ponieważ żadna rzecz nie znikła. Odłożyłam zakupy do kuchni, która nie była w aż tak kiepskim stanie i zadzwoniłam na policje.
-Posterunek policji, w czym mogę pomóc? - odezwał się jakiś nieznany głos
-Dzień dobry, chciałam zgłosić włamanie - odezwałam się nie wiedząc co powiedzieć.
-Jak się pani nazywa? -zapytała nieznana mi kobieta.
- Demetria Lovato
- A gdzie doszło do przestępstwa? Proszę podać adres.
-Los Angeles, dom przy ulicy ***
-Dobrze rozumiem, zaraz ktoś się tam zgłosi i wszystko zostanie wyjaśnione.
-Dziękuję, do widzenia - odpowiedziałam lekko drżącym głosem i zakończyłam rozmowę.
Nie wiedziałam co zrobić. Chciałam zadzwonić do Justina, ale głupio było mi psuć jego wypad z kolegami. Postanowiłam, że później go o tym zawiadomię. Byłam jednak uradowana, że nic nie zniknęło i większość rzeczy nie jest bardzo zniszczona. Po chwili pod mój dom podjechał radiowóz. Wysiadło z niego 2 starszych policjantów, którzy szybko znaleźli się pod moim domem i zapukali do drzwi.
-Dzień dobry, Demetria Lovato? - odezwał się jeden z policjantów gdy otworzyłam
-Tak, dzień dobry. Proszę wejść
-Kiedy doszło do przestępstwa? - zapytał policjant wyjmując notesik i długopis.
-Dokładnie nie wiem. wyszłam z domu o godzinie 12:00 i wróciłam około godzinę temu i zastałam to - odpowiedziałam
-Czy ktoś był w domu oprócz pani?
-Tak. Mój chłopak. Wyszedł z domu około 13 godziny
-Dobrze. Sprawdzała pani czy nic nie zaginęło? - zapytał
-Tak sprawdzałam. Wszystko jest, nic nie zostało skradzione.
-Rozejrzymy się jeszcze po czym zawiadomimy odpowiednie służby - powiedział drugi mundurowy.
-Dobrze. Czy mogę opuścić dom? - zapytałam - Chciałabym odwiedzić siostrę w szpitalu.
-Tak oczywiście. Zadzwonimy do pani jeśli dowiemy się czegoś. Do widzenia - odpowiedział mężczyzna.
Wyszłam szybko z domu i ruszyłam samochodem do szpitala. po krótkim czasie znalazłam się już w pokoju Madison.
-Cześć siostrzyczko - powiedziałam uśmiechnięta próbując ukryć moje zmieszanie.
-Hej Demi - powiedziała i również się do mnie uśmiechnęła - Cieszę się, że przyjechałaś. Strasznie jest tu smutno - powiedziała
-Już nie długo wypuszczą cię ze szpitala i będziesz razem ze mną w domu. Jak się czujesz?
-Dzisiaj będę mieć jeszcze badania - powiedziała zmiezana unikając odpowiedzi.
-Jeśli pozwolisz wyjdę na chwilę i pójdę do lekarza - powiedziałam i opuściłam salę.
Po chwilowej wędrówce po szpitalu wreszcie znalazłam lekarza Madi.
-Dzień dobry doktorze - powiedziałam podchodząc do lekarza
-Witam, w czymś mogę pomóc? -zapytał z uśmiechem
-Chciałabym zapytać o stan zdrowia mojej siostry Madioson Lovato.
-Tak, zapraszam do mojego gabinetu - powiedział i wskazał ręką drzwi. Ruszyłam z miejsca i skierowałam się w kierunku wskazanych przez lekarza drzwi. Weszłam do środka i usiadłam na krześle. Chwilę później do pomieszczenia wszedł mężczyzna.
-Mam dla pani złą wiadomość. Podczas wypadku Madison pękło jedno żebro. Niestety wcześniej nie było tego widać podczas prześwietlenia. Gdy upadła w szpitalu pęknięcie pogorszyło się. Gdy Madison po całym wydarzeniu wróciła do pokoju, podczas snu malutki odłamek żebra przebił naczynia krwionośne. Madioson dostała krwotoku wewnętrznego, który na początku nie dawał się we znaki. Dopiero dzisiaj rano dało o sobie znać. Zatrzymaliśmy krwotok i ustabilizowaliśmy sytuację, ale pani siostra straciła bardzo dużo krwi. Ma bardzo nietypowy rodzaj krwi, więc bardzo trudno nam znaleźć dawcę. Madioson z dnia na dzień będzie czuć się gorzej. Staramy się z całej mocy aby dostarczyć jej krew, ale jak już mówiłem to może być bardzo trudne.
-A co ze mną? Może ja mam taką samą grupę krwi jak Madi -powiedziałam zdenerwowana
-Niestety nie, byłaś badana w dzień wypadku. Jedynym pocieszeniem jest to, że już nic jej nie dolega i gdyby nie to mogłaby wrócić już do domu - wyjaśnił lekarz
Gdy zakończyliśmy rozmowę moje serce zamarło. Tak strasznie bałam się o Madi. A co jeśli nie znajdą odpowiedniego dawcy na czas. Moja głowa była przepełniona czarnymi scenariuszami. Podziękowałam lekarzowi i wróciłam do mojej siostry.

-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że miałaś operację, że nie ... - zaczęłam gdy weszłam do pokoju, jednak nie skończyłam bo rozpłakałam się jak dziecko.
Madioson zaczęła mnie uspokajać.  Byłam załamana i roztrzęsiona. Po chwili uspokoiłam się i zaczęłyśmy rozmawiać. Wytłumaczyła mi dlaczego mi o niczym nie powiedziała. Justin miał rację. Ona jest bardzo silną dziewczyną. Jestem z niej dumna, ale bardzo się o nią martwię, to przecież jest moja mała siostrzyczka. Gdy zakończyłyśmy rozmowę przytuliłam ją i ucałowałam w czoło.
-Przepraszam cię, ale jestem bardzo zmęczona. Pójdę spać - powiedziała Madi i ułożyła się do snu
-Idź spać kochana. Musisz oszczędzać siły - powiedziałam po czym wyszłam z sali i pokierowałam się na parking. Gdy byłam już przy samochodzie usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wyciągnęłam  
aparat z torebki i odebrałam.
-Halo? - odezwałam się
-Demetria Lovato? Mówi sierżant *** Wiemy kto napadł na pani dom. Proszę zgłosić się na posterunek.
-Dobrze zaraz będę - powiedziałam i ruszyłam.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ :))

Dziękuję wam za ponad 1000 wyświetleń. Jestem strasznie podekscytowana i szczęśliwa!
Przepraszam, że późno dodałam ten rozdział ale miałam problemy z internetem. 
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Liczę na wasze opinie ;] 
Komentarze motywują! ^^
Nie wiem czy to jest jakieś logiczne (to z madi) i sory za jakiekolwiek pomyłki, ale nie jestem studentem medycyny czy cuś więc wiecie xD hahaha
Dziękuję za uwagę <3

~Jeśli chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach napisz w komentarzu nazwę swojego profilu na twitterze. Mój twitter znajdziesz u góry w zakładkach z linkami. Jeśli spodobał ci się mój blog dodaj się do obserwatorów! :)
ZMIENIŁAM NAZWĘ NA TWITTERZE. TERAZ JESTEM @ahmydemetria ♥




30.06.2013

Rozdział 9

  Jestem już ubrana, uczesana, umalowana. Wyglądam bardzo dobrze, wręcz prawie idealnie. Nic mnie już nie boli, nie mam już żadnych siniaków, ale to tylko mój wygląd zewnętrzny. W środku dzieję się tyle rzeczy, tyle bólu, nienawiści a zarazem miłości. W środku idealnie już nie jest. Moje uczucia są strasznie zagmatwane.
Dzisiaj mam wyjść ze szpitala. Madioson niestety musi jeszcze zostać, co bardzo mnie dobija. Przyjedzie po mnie Justin i razem wrócimy do domu. Nic nie wiem na temat ojca, więc wolę żeby był przy mnie. Ja w sumie już sama nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. Moje życie zostało rozerwane i pomieszane jak  puzle, które ciężko poskładać z powrotem aby wyszedł piękny i harmonijny obrazek.
Nadal nie wiem do końca jaka relacja między nami zaistniała. Gdy dziś wrócę do domu będę musiała z nim o tym porozmawiać.
Madison jeszcze słodko śpi. Mam nadzieję, że zanim wyjadę obudzi się abym mogła się z nią pożegnać, bo nie będę miała serca jej budzić. Justin ma przyjechać za godzinę. Skoro mam jeszcze tyle czasu zadzwonię do Sel i Diany. Wybrałam numer do przyjaciółki i zadzwoniłam.
-Demi? - usłyszałam głos Diany.
-Hej Dina! Jak miło Cię słyszeć. Dziś wychodzę ze szpitala. Chciałabym się jutro z wami spotkać.
-Świetny pomysł. Jutro nic nie robię więc mi pasuje. A jak się czujesz? - zapytała łagodnym i szczęśliwym tonem.
-Czuję się dobrze, ale moje życie się teraz tak strasznie zagmatwało, ledwo wiążę koniec z końcem
-Wiem o co Ci chodzi. Ale dobrze, że czujesz się lepiej. Pogadamy jutro bo niestety muszę kończyć. Kocham. Do zobaczenia - powiedziała i zakończyła rozmowę.
Po chwili zadzwoniłam do Seleny przeprowadzając z nią podobną rozmowę. Gdy skończyłyśmy obudziła się moja siostra.
-Madi! Jak się cieszę, że się obudziłaś. Jak się czujesz? - zapytałam
-O wiele lepiej. Ale nadal boli mnie rana na brzuchu - powiedziała zasmucona
-Dziś wychodzę ze szpitala - powiedziałam smutno - Justin przyjedzie po mnie za 30 minut - dodałam zerkając na zegar.
-Szkoda, że nie będzie Cie przy mnie, ale jakoś dam radę. Nie musisz się o nic martwić. Cieszę się, że już czujesz się dobrze. - powiedziała
-Za dwa dni będziemy razem w domu. A ja będę cię odwiedzać przez ten czas. Kocham Cię - powiedziałam i ucałowałam ją w czoło. Po tych słowach do pokoju wszedł Justin.
-Hej Demi - powiedział szeroko się do mnie uśmiechając - ładnie wyglądasz. Hej Madison - podszedł do niej i przybił jej żółwika. Dobrze się dogadują, co bardzo mnie cieszy.
-Oj nie przesadzaj - zwróciłam się do Jusa - włożyłam na siebie byle co - powiedziałam
-Co nie zmienia faktu, że pięknie wyglądasz - podszedł do mnie i ucałował mnie w policzek.
Byłam ubrana w czarne skórzane szorty, biały t-shirt i czarno-granatową marynarkę. Usta pomalowałam na czerwono a moje włosy
rozpuściłam. Nic wielkiego.
-To co jedziemy? - zapytał Justin
-Tak, tylko spakuję jeszcze kosmetyki i możemy ruszać.
-To ja w tym czasie wsadzę walizkę do auta - zwrócił się do mnie po czym wyszedł z walizką.
-Co jest między wami? Ale tak szczerze -zapytała Madison
-Sama nie jestem pewna. Kocham go - odpowiedziałam jej - muszę z nim o tym porozmawiać - dodałam
-On ciebie też. Widzę jak na ciebie patrzy. Zależy mu na tobie - powiedziała Madiosn z uśmiechem
Nic nie odpowiedziałam. Chwyciłam moją kosmetyczkę, ucałowałam moją siostrę na pożegnanie i udałam się do samochodu Justina wypisując się po drodze ze szpitala.
Justin już czekał na mnie w aucie. Gdy usiadłam spojrzeliśmy na siebie po czym namiętnie się pocałowaliśmy.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się. Justin co jakiś czas kładł swoją rękę na moim udzie, co z początku sprawiało mi lekkie zakłopotanie, ale po czasie nie przeszkadzało mi to, ale sprawiało przyjemność.
Gdy dotarliśmy do domu Justin od razu wszedł do środka a ja zajrzałam do skrzynki na listy. Wyciągnęłam z niej kilka przekazów i weszłam do środka. Nikogo nie było w domu. Nie wiedziałam co się dzieje z ojcem. Czy jest w areszcie, czy chodzi gdzieś po mieście. Na szczęście był ze mną Justin.
Usiadłam się w salonie i zaczęłam przeglądać listy. Parę listów było od rodziny. Wiele z osób, które napisały nie znałam. Jeden list był z sądu. Było w nim zawarte, że za 2 tygodnie odbędzie się rozprawa, która będzie dotyczyła pobicia. Z innego listu dowiedziałam się, że mój ojciec znajduje się w areszcie. Nie jest na wolności. Uspokoiło mnie to. Obok mnie siedział Justin, który również czytał listy.
Gdy odłożyłam te wszystkie przesyłki, oparłam się o kanapę, a z moich oczu popłynęły łzy.
Justin mocno mnie przytulił, co zdecydowanie poprawiło mi samopoczucie i uspokoiłam się.
-To wszystko jest takie skomplikowane. Mam tego dosyć - powiedziałam cicho
-Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jestem przy tobie - powiedział po czym położył swoją rękę na moim udzie i namiętnie mnie pocałował, a ja odwzajemniłam pocałunek. Po pocałunku wstałam z kanapy i zakluczyłam drzwi. Poszłam do kuchni i nalałam nam do kieliszków czerwonego wina na odprężenie.
Podałam Justinowi kieliszek, odłożyłam butelkę na stolik i usiadłam. Oparłam się o ramię chłopaka i zaczęłam rozmowę.
-Jaka relacja jest między nami? O co w tym wszystkim w ogóle chodzi
-Kocham cię. O to w tym chodzi - odpowiedział - nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Zawszę będę przy tobie - dodał
-Ja też cię kocham. Czyli, że jesteśmy razem? -zapytałam
-Jeśli tego chcesz - odpowiedział - bo ja nie muszę się zastanawiać.
Po tych słowach pocałowałam go. Wiedziałam, że go kocham i chcę z nim być. On był dla mnie idealny. Oboje odłożyliśmy kieliszki i przybliżyliśmy się do siebie. Justin zaczął całować moją szyję. Bez zastanowienia zaczął ściągać moją marynarkę a potem bluzkę. Ja zaczęłam rozpinać jego spodnie i szybko się ich pozbyłam. Gdy już byliśmy w samej bieliźnie Jus zaczął całować mój brzuch co sprawiło mi wielką przyjemność. Po chwili zerwał ze mnie mój stanik i zaczął ssać moje piersi. Gdy pozbyliśmy się również swojej bielizny Justin wszedł we mnie. Poczułam się świetnie. Poruszał swoimi biodrami harmonijnie i dość szybko co doprowadziło mnie do orgazmu a po chwili jego również. Gdy zakończyliśmy stosunek Justin objął mnie i zasnęliśmy na kanapie.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :))

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Przepraszam jeżeli wystąpiły jakiekolwiek błędy.
Dziękuję za odwiedzanie mojego bloga. To naprawdę jest bardzo miłe.
Liczę na wasze komentarze i zachęcam do dodania się do członków!

~Jeśli chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach napisz napisz w komentarzu swoją nazwę twittera. Mój twitter ♥ Jeśli spodobał ci się mój blog dodaj się do członków! ;]

24.06.2013

Rozdział 8

    Po całej tej sytuacji z Justinem moja głowa podczas snu w szpitalu była przepełniona snami o nim. Nagle obudził mnie głośny huk. Gdy odwróciłam głowę żeby sprawdzić skąd dochodził zobaczyłam leżącą na ziemi Madison. Obok niej leżał rozbity talerz z jedzeniem i kubek a w okół niego rozlany płyn. Możliwe, że to była herbata. Szybko zerwałam się z łóżka i podbiegłam do niej. Strasznie się  zaniepokoiłam. Szybko wezwałam pielęgniarkę. Gdy na nią czekałam położyłam głowę Madi na moich kolanach a po moich policzkach spływały łzy. Zauważyła plamę krwi na jej bluzce co bardzo mnie zaniepokoiło. Jestem bardzo przewrażliwiona na jej punkcie. Jest moją jedyną rodziną. Kocham ją z całego serca. Gdy pielęgniarka szybko weszła do sali i zobaczyła nieprzytomną madison sprawdziła jej puls po czym uspokoiła mnie mówiąc, że Madison żyje i na pewno z tego wyjdzie. Ja nic nie mówiłam, byłam załamana. Po chwili wybiegła z sali. Przyprowadziła ze sobą lekarza i 2 mężczyzn, którzy wywieźli Madi z pokoju.
-Gdzie ją zabieracie? - prawie krzyczałam z nerwów
-Proszę się uspokoić. Musimy dowiedzieć się co spowodowało jej omdlenie. Będzie pod stałą opieką. Proszę się nie martwić -powiedział spokojnym tonem lekarz odpowiadając na moje pytanie - Pani jeszcze dzisiaj będzie mieć badania kontrolne, aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku i jeśli wyniki będą pozytywne będzie mogła pani opuścić szpital. Dostanie pani coś na uspokojenie jeśli pani chce.
-Tak poproszę - zwróciłam się do lekarza po czym pielęgniarka podała mi tabletki. Po całej tej sytuacji wyszli z pokoju. Ja usiadłam na łóżku nie wiedząc co z sobą zrobić. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Justina.
-Halo? -usłyszałam głos Biebera w telefonie.
-Justin, mógłbyś przyjechać do mnie, do szpitala? Madison dziś zemdlała i ją przenieśli do innej sali by zrobić jakieś badania. Strasznie się o nią martwię, nie chcę być sama -powiedziałam smutnym głosem
-Oczywiście. Już do ciebie jadę. Przywieść ci coś?  - powiedział z przejęciem w głosie.
-Jeśli chcesz możesz przywieść mi coś do przekąszenia - powiedziałam lekko rozweselona.
-Oczywiście, dla ciebie wszystko kochana.
-Dziękuję - po tych słowach rozłączyliśmy się.
On Jest taki słodki - pomyślałam. Cieszę się, że przyjedzie, tak strasznie nie chcę być sama.
Wstałam z łóżka aby pójść do łazienki. Z tego wszystkiego zapomniałam, że na ziemi leży rozbite szkło. Na moje nieszczęście nadepłam na jeden odłamek talerza, który wbił mi się głęboko w stopę. Rana zaczęła bardzo krwawić, więc znów wezwałam pielęgniarkę. Resztką sił usiadłam się na łóżku i chcą wyjąć szkło z mojej stopy poczułam straszny ból więc zostawiłam to w spokoju czekając na pielęgniarkę.
Nie minęła sekunda i siostra zjawiła się w pokoju. wyjęła mi szkło ze stopy, zdezynfekowała ranę a potem zabandażowała. Na szczęście rana nie była na tyle głęboka aby była konieczność szycia. Gdy pielęgniarka wyszła pojawiła się sprzątaczka, która uprzątnęła cały bałagan podczas gdy ja leżałam już w łóżku.
Po 5 minutach w przydzielonym mi pokoju pojawił się Justin.
-Hej. Jak się czujesz? - Odezwał się po czym ucałował mnie w policzek
-Nie najgorzej. Niestety miałam przed chwilą mały wypadek. Mam rozciętą stopę i strasznie mnie boli.
-Uuu, przykro mi. Ale mm na pocieszenie małe przysmaki - powiedział z szerokim uśmiechem.
Spojrzałam ciekawym wzrokiem na koszyczek przykryty czerwoną chusteczką i pudełko stojące obok.
-A co ty tam masz? -zapytałam ciekawa
-A coś dobrego - odpowiedział swoim słodkim głosem i odsłonił chustkę. W koszyku były piękne, duże, czerwone truskawki. Na sam widok ślinka mi pociekła. Gdy wzięłam jedną do ręki Justin zatrzymał mnie i podał mi małe pudełeczko. Gdy je otworzył zobaczyłam roztopioną czekoladę. Pomyślałam - ten chłopak czyta mi w myślach!
-Ojej, zaskoczyłeś mnie. Jesteś wspaniały - powiedziałam po czym zanurzyłam truskawkę w czekoladzie i ugryzłam ją rozkoszując się wybornym smakiem.
-Cieszę się, że jesteś zadowolona. Ubrudziłaś się troszeczkę haha - odpowiedział i słodko się zaśmiał po  czym delikatnie przejechał ustami nad moją wargą w miejscu gdzie było trochę czekolady a później namiętnie mnie pocałował. To było niesamowite. Ten chłopak doprowadzał mnie do szaleństwa. Odwzajemniłam pocałunek. Gdy niechętnie się do siebie oderwaliśmy zaczęliśmy zajadać się truskawkami z czekoladą przy czym rozmawialiśmy i śmialiśmy się do rozpuku. Ten dzień był bardzo zakręcony. Ale nadal myślami byłam z Madison i jej wypadkiem. Zauważył to Justin.
-Co się dzieje? Mam wrażenie, że jesteś czasem jakby nieobecna - zapytał troskliwie
-Martwię się o Madison. Już długo jej nie ma. Nie mam pojęcia co jej jest.
-A co się konkretnie stało?
-Tak całkiem to nie wiem, spałam. Obudził mnie huk. Odwróciłam się i zobaczyłam leżącą Madi na ziemi i
rozbite naczynia. Prawdopodobnie wstała z łóżka i zemdlała - powiedziałam mając łzy w oczach.
-Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Ona jest silną dziewczyną, da sobie radę. Podobnie jak jej siostra.
To dzięki tobie jest taka silna. Bierze przykład z ciebie - powiedział pewnie i pocieszająco
-Dziękuję, że jesteś. Bardzo mi pomagasz w tej trudnej sytuacji - powiedziałam, po czym przejechałam moją ręką po jego policzku a po chwili pocałowałam go.
-A co z ... z Niną - zaczęłam temat niechętnie
-Jej już dawno nie ma w moim życiu, liczysz się tylko ty. Kocham Cię. Tak naprawdę nigdy nie zapomniałem o tobie od tamtych wakacji, zawsze myślałem o tobie. Z Niną pokłóciliśmy się w dzień imprezy, więc wyjechała do znajomej. Miałem jej już dość. Zadzwoniłem do niej z wiadomością, że musimy poważnie porozmawiać o naszym związku gdy byłaś u mnie w domu po imprezie. Co do tej rozmowy miałem na myśli żebyśmy się rozstali, nie chciałem zrywać z nią przez telefon. Ale nie dałaś mi wytłumaczyć, a gdy była okazja nie wykorzystywałem jej. Przepraszam Cię za to wszystko.
-Ja też Cię przepraszam. Powinniśmy to od razu ze spokojem wytłumaczyć. Kocham Cię. Cieszę się, że teraz miedzy nami się zaczęło układać - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Po dalszej 30 minutowej rozmowie Justin niestety musiał jechać. Ja i tak miałam mieć badania kontrolne.
Pożegnaliśmy się po czym Justin Wyszedł.

-Witam Demetrio - usłyszałam głos znajomego mi już lekarza, który właśnie wszedł do sali - czas na badania kontrolne. Nie będą trwały długo.
-A co z Madison? - zapytałam niecierpliwie.
-Jest z nią wszystko w porządku, najprawdopodobniej upadła na rozbite szkło czym skutkiem jest lekkie rozcięcie na brzuchu. A co do zemdlenia jest na pewno spowodowane tą całą sytuacją, przemęczeniem i lekkim zachwianiem jej zdrowia. Po tych badaniach z powrotem znajdzie się w pokoju razem z tobą.
-Bardzo dziękuję za informację. Strasznie się martwiłam.
Gdy lekarz skończył badania kontrolne wyniki były dobre, jednak kazał mi tą noc jeszcze zostać w szpitalu.
Po 10 minutach po wyjściu lekarza przywieźli Madison. Od razu do niej podbiegłam i mocno ją przytuliłam starając nie zrobić jej krzywdy. Zostawiłam jej trochę truskawek, które dostałam od Justina. Razem je dokończyłyśmy rozmawiając, po czym obie poszłyśmy spać.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Mam nadzieję, że rozdział się udał i że nikogo nie zanudziła, ponieważ należy do dłuższych rozdziałów. Dziękuję wam za wszystkie komentarze i wejścia na mojego bloga.
To jest naprawdę bardzo miłe. Zachęcam was do dodawania się do członków!!!
Dziękuję za uwagę + komentarze motywują ;]

~Jeśli chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach napisz do mnie przez twitter ♥ Jeśli spodobał ci się mój blog możesz dodać się do członków! ;]

20.06.2013

Rozdział 7

  Gdy otworzyłam oczy zorientowałam się, że nie jestem w swoim pokoju. Przez chwilę leżałam bez ruchu zastanawiając się co się wydarzyło. Po chwili namysłu wszystko sobie przypomniałam. Nerwowo zerwałam się ze szpitalnego łóżka, lecz gdy zobaczyłam Madison leżącą obok mnie w tym samym pomieszczeniu uspokoiłam się, a po chwili zaczęłam płakać. Usiadłam przy jej łóżku, chwyciłam jej rękę i oparłam głowę na jej nogach. Spoglądałam na nią i coraz bardziej płakałam. Bardzo się o nią bałam. Nie mogłam uwierzyć, że ojciec zrobił nam coś takiego. Nagle poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Był to Justin. Musiał być tu całą noc. Odwróciłam się i mocno się do niego przytuliłam. Sama nie wiedziałam dlaczego to robię.Wtedy zaczęłam jeszcze mocniej płakać.

-Nie płacz. Wszystko będzie dobrze - pocieszał mnie Justin i jeszcze mocniej przytulił muskając dłonią moje włosy. Nie odezwałam się.
-Kazałem położyć Madi i ciebie w jednym pomieszczeniu. Wiem, że jest dla ciebie bardzo ważna - powiedział z żalem w głosie i ucałował mnie w głowę.
-Dziękuję, dziękuję Ci za wszystko. Gdyby nie ty jeszcze leżałybyśmy nieprzytomne w domu na podłodze - powiedziałam i wyrwałam się z jego objęć.
-Nie dziękuj. Muszę Ci coś powiedzieć. Demi ... - nie zdążył dokończyć bo właśnie w tym  momencie wszedł do sali lekarz.
-Dzień dobry Demetrio - powiedział lekarz i szeroko się do mnie uśmiechnął - powinnaś leżeć. Już! Szybko wskakuj do łóżka! - powiedział lekko zabawnym, opiekuńczym tonem
-Dobrze doktorze - ułożyłam się wygodnie w łóżku - a co z Madison?
-Jest w gorszym stanie niż ty. Prawdopodobnie uderzyła mocno głową w coś twardego. Na szczęście nie jest  najgorzej. Ma założone 5 szwów na głowie, i 3 na policzku. Dostała niestety wstrząśnienia mózgu i na pewno będzie musiała zostać dłużej w szpitalu niż ty. Ty miałaś więcej szczęścia. Masz 2 szwy na wardze i nic poza tym.
-To dobrze, że nie jest w gorszym stanie, strasznie się o nią martwiłam. Dziękuję bardzo za wszystko - powiedziałam lekko podniesiona na duchu.
-Za godzinę dostaniecie śniadanie. Mam nadzieję, że Madison się przebudzi. - powiedział lekarz i odszedł.
Otarłam łzy i spojrzałam na moją siostrę. Była strasznie blada. Justin usiadł na łóżku i chwycił moją dłoń.
-Jak się czujesz? -zapytał troskliwie
-Wszystko mnie boli - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam
Przejechał delikatnie swoją dłonią po moim policzku. Było to bardzo miłe. Spojrzał na mnie swoimi brązowymi dużymi oczami. Lekko się nade mną pochylił i namiętnie mnie pocałował. Wiedziałam, że nie powinnam, ale coś w tym chłopaku sprawiało, że nie mogłam o nim zapomnieć i z każdym pocałunkiem zakochiwałam się w nim od nowa i coraz mocniej.
Nagle przebudziła się Madison, szybko, ale niechętnie oderwaliśmy się do siebie i spojrzeliśmy w jej kierunku.
-Madison! Jak się czujesz siostrzyczko? - wyskoczyłam z łóżka jak oparzona i usiadłem obok niej.
-Boli  mnie głowa - powiedziała zmartwiona
-To dlatego, że wczoraj mocno się uderzyłaś. Masz 5 szwów na głowie. Strasznie się o ciebie bałam. - mocno ją uściskałam
-Demi... to trochę boli - powiedziała zduszona moimi objęciami Madison.
-Oj, przepraszam Cię bardzo, ale tak się cieszę, że się obudziłaś.
-Dziewczyny, zadzwoniła  do mnie Selena, powiedziała, że zaraz będą tu z Dianą - powiedział Justin z uśmiechem na ustach.
-Ok - odpowiedziałyśmy w tym samym momencie.
Nagle do sali z wielkim hukiem wparowały moje przyjaciółki.
-Jeju! Demi jak się czujesz? - powiedziała Selena mocno mnie ściskając.
-Już lepiej, niestety Madison jest w gorszym stanie - odpowiedziała jej
Wtedy Selena podeszła do Madison i również ją uściskała. W tym samym czasie mocno przytuliła mnie Diana i również zwróciła się do mojej siostry. Po chwili ciszy oby dwie spojrzały na Justina.
-Dziękuję, że nas powiadomiłeś - odezwała się Diana.
-Nie ma sprawy. Stwierdziłem, że jako przyjaciółki Demi powinniście wiedzieć - powiedział starając zrobić dobre wrażenie
-Kiedy się dowiedziałeś, że Demi i Madi są w szpitalu? - zapytała podejrzliwie Selena.
-Ja.. - zawahał się lekko Justin - umówiłem się wczoraj z Demi i znalazłem je leżące na podłodze w domu -kontynuował
-A co się w ogóle stało? - powiedziała Selena zwracając się do mnie.
-To dla mnie trochę trudna sytuacja. Wyjaśnię wam wszystko gdy wyjdę z szpitala. Teraz nie mam  na to sił.
Justin, mógłbyś jechać do biblioteki i powiedzieć mojemu szefowi co zaszło? Nie chcę mieć problemów z powodu nieobecności w pracy. Powiedz mu, że nie będzie mnie w tym tygodniu. - Zwróciłam się do Jusa.
-Nie ma sprawy - podszedł do mnie i chciał mnie pocałować w usta lecz ja odwróciłam lekko twarz z obawy na reakcję przyjaciółek więc ucałował mnie w policzek i wyszedł.
-Co to było? - zapytała z uśmiechem na twarzy Diana i szybko usiadła z Sel na łóżku.
-Pamiętacie, że w sobotę była ta impreza u Justina prawda? Nocowałam wtedy u niego, bo wypiłam trochę, a nie mogłam zamówić taksówki. No to wtedy ... - nie dokończyłam zdania i pokazałam przyjaciółkom mimicznie o co chodzi, ponieważ obok leżała Madison. Moje przyjaciółki szybko się zorientowały, uśmiechnęły się i zrobiły wielkie oczy.
-Ty z Justinem?! - powiedziała lekko nie dowierzając Selena - dlaczego nam nie powiedziałaś, przecież widziałyśmy się w niedziele.
-Chciałam powiedzieć, ale ty też miałaś problem z Tomem, nie chciałam Cię obarczać moimi problemami, bo widzisz, gdy rano obudziłam się u boku Jusa wszytko było tak pięknie, zjedliśmy razem śniadanie, ale potem wszystko się popsuło. Przecież on ma dziewczynę. Ninę.
-Przespał się z tobą zdradzając Ninę? co za.. - skomentowała Diana, lecz nie dokończyła ponieważ szybkim ruchem przeszkodziłam jej ze względu na Madi.
-Ale teraz jesteście razem czy coś, bo nie rozumiem - odezwała się Sel
-Sama nie wiem, to jest jakieś zagmatwane. On  znalazł mnie wczoraj w domu i Madi, siedział całą noc przy mnie, pocałowaliśmy się dzisiaj. Ja go kocham, nigdy nie przestałam.
-No to o niego zawalcz dziewczyno! - powiedziała Selena - skoro go kochasz nie możesz go stracić! - dodała. Te słowa bardzo mnie zmotywowały. Po 5 minutach przyjaciółki pożegnały się ze mną i wyszły. Madison usnęła, więc ja też postanowiłam się zdrzemnąć. Po chwili usłyszałam, że do pokoju wszedł Justin. Myśłał, że śpię i nie chciałam tego zmieniać, więc leżałam bez ruchu. Ucałował mnie w policzek i usiadł obok.
-Gdybyś tylko wiedziała, co do ciebie czuję - zaczął - Już dawno nie istnieje mój związek z Niną, tylko nie wiedziałem jak Ci to powiedzieć - kontynuował myśląc, że nie słyszę - Kocham Cię - powiedział po chwili cicho i pocałował mnie lekko w czoło po czym wyszedł z sali.
Moje serce zwariowało. Myślałam, że zaraz mi wyskoczy z klatki piersiowej. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zasnęłam w głęboki sen.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :))

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i że nikogo nie zanudziłam ;]
Komentarze motywują! :))
Przepraszam jeżeli wystąpiły jakiekolwiek błędy.
~Jeśli chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach napisz do mnie przez twitter ♥ Jeśli spodobał ci się mój blog możesz dodać się do członków! ;]