16.06.2013

Rozdział 6

  Rankiem obudziłam się z lekkim bólem głowy. Po wczorajszej wyprawie i leżeniu w krzakach mnie to nie dziwi. W pewnym momencie przypomniało mi się, że jak wróciłam nie zorientowałam się czy Madison jest w domu. Szybko wstałam i pobiegłam do jej pokoju. Gdy zobaczyłam, że słodko śpi spadł mi kamień z serca. Jestem bardzo przewrażliwiona na jej punkcie. Jest dla mnie najbliższą osobą. Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do swojego pokoju.

Spojrzałam na zegarek i doznałam szoku, była 11:50 a na 12:00 przecież muszę być w pracy. W panice pobiegłam do łazienki załatwiłam tam wszystkie sprawy i szybko się ubrałam. Włożyłam na siebie czarną zwiewną sukienkę przedłużoną z tyłu, oliwkową koszulę a do tego dobrałam większą czarną torbę.Włosy spięłam w niskiego koczka.
 Myślałam, że za chwilę połamie sobie nogi. Zrobiłam sobie szybki makijaż i byłam gotowa. Była 12:00 stwierdziłam, że może mój pracodawca nie zrobi mi wielkiej awantury o 10 minut spóźnienia. Ja tam w końcu tylko układałam książki. Przebiegając przez próg drzwi zorientowałam się, że nie ma ojca w domu. Nie przejęłam się tym zbytnio i ruszyłam do auta. Gdy dojechałam była 12:11. Zaparkowałam auto na parkingu obok biblioteki i ruszyłam w stronę wejścia do mojego miejsca pracy. Zanim weszłam zatrzymał mnie Justin.
-Demi, zaczekaj! - krzyknął i szybko do mnie podbiegł. Serce mi stanęło. Nie miałam najmniejszej ochoty go oglądać.
-Czego chcesz? - powiedziałam nie zadowolona
-Chce Ci to wszystko wytłumaczyć, przeprosić Cię
-Ale po co mi twoje przeprosiny. Masz dziewczynę, okej. Nie będę się wpierdalać do waszego cudownego życia. Tylko żeby lepiej się nie dowiedziała, że podczas gdy jej nie było zrobiłeś imprezę i przespałeś się ze mną. - powiedziałam zła - a teraz mnie przepuść, bo spieszę się do pracy
Gdy skończyłam, spojrzeliśmy na siebie i po chwili weszłam do biblioteki. Chciało mi się płakać. Naprawdę coś do niego poczułam. Odłożyłam torbę i podeszłam do wielkiego stosu książek stojącego przy ścianie. Stwierdziłam, że  nie będę się ociągać tylko od razu wezmę się za pracę, wcześniej skończę.
Gdy chwyciłam z brzegu leżącą książkę usłyszałam za moimi plecami piskliwy krzyk
-Demetria Devonne Lovato!
Odwróciłam się i zobaczyłam mojego nadętego szefa. Spodziewałam się tego, że albo mnie opieprzy i będzie kazał zostać dłużej w pracy o czas, który się spóźniłam, lub po prostu mnie wyleje.
-Spóźniłaś się 13 minut! Czy ty myślisz, że te książki same się poukładają na półkach?! Gdyby twoje stanowisko nie wymagałoby tylko układania książek już dawno by cię tu nie było moja droga! Zostaniesz o 20 minut dłużej w pracy, ale nie myśl sobie, że następnym razem Ci to ujdzie gładko - powiedział do mnie tym swoim piskliwym, bardzo śmiesznym głosikiem i wzburzony odszedł za biurko. Miałam ochotę parsknąć śmiechem. Za każdym razem gdy słyszę jego głos mam wrażenie, że zaraz nie wytrzymam ze śmiechu.
Nie przejęło mnie to zbytnio i zaczęłam dalej pracować. Układając i przywołując niektóre książki do normalnego stanu myślałam cały czas o Justinie. Nie mogłam zapomnieć o nocy spędzonej z nim, ale przecież on i tak ma dziewczynę. Nawet jeśli rozstali by się, chyba nie mogłabym z nim być.
Co jeśli o mnie też by tak zapomniał gdybyśmy byli razem? I przespał by się z inną? - ciągle zadawałam sobie to pytanie. Po dłuższym czasie spojrzałam na zegar, tyle myśli kłębiło mi się w głowie, że nawet nie zwróciłam uwagi jak późno się już zrobiło. Była już 15:10, ale i tak musiałam jeszcze zostać w pracy 10 minut. Wszystko już zrobiłam, więc postanowiłam, że może poszukam jakieś książki dla siebie i wypożyczę ją. Gdy przemierzałam półki wzrokiem podszedł do mnie mój szef.
-Skończyłaś już? -zapytał arogancko
-Tak. Już wszystko zrobiłam.
-Chodź do mojego biura, dam ci wypłatę za ten miesiąc.
Ruszyłam ucieszona za nim. Gdy weszliśmy do pomieszczenia podał mi kopertę z pieniędzmi i kartkę z jakimiś podpisami. Schowałam kopertę do torebki i spojrzałam na kartkę.
-Podpisz się tutaj- powiedział i pokazał palcem miejsce gdzie miałam złożyć podpis. - Moi pracownicy podpisują się tu gdy otrzymują wypłatę, żebym miał dowód że na pewno dostali pieniądze.
Podpisałam się, podziękowałam i wyszłam z pomieszczenia. Zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz i mój uśmiech zniknął z mojej twarzy. Dzwonił Justin. Stwierdziłam, że odbiorę.
-W jakiej sprawie dzwonisz? - odezwałam się
-Musisz mnie wysłuchać. Chcę Ci to wszystko wyjaśnić - powiedział Jus
-No to mów -powiedziałam stanowczo
-To nie jest rozmowa na telefon. Mogę wpaść do ciebie?
-...  - milczałam, nie wiedząc co powiedzieć. Bałam się, że w domu będzie ojciec.
-Demi, jesteś tam?- zapytał zaniepokojony Justin
-No dobrze przyjdź po 16 - powiedziałam i rozłączyłam połączenie.
Wybiła już godzina 15:25, więc mogłam już wrócić do domu. Pożegnałam się z Veronicą - znajoma, która również pracowała w bibliotece, i wyszłam na zewnątrz. Szybko wsiadłam do auta i odjechałam.
Gdy zaparkowałam już auto przed domem była 15:40. Musiałam jeszcze wszystko przygotować, ponieważ miał odwiedzić mnie Justin. Gdy weszłam do domu na moje nieszczęście zobaczyłam ojca. Jak zwykle 'rozwalał' się na kanapie i pił piwo.Starałam się cicho i niezauważalnie przejść do góry, ale niestety nie udało mi się to.
-O, Demi! - powiedział swoim rozpitym głosem - miło, że jesteś córcia, zrób jedzenie bo głodny jestym -rozkazał
-Nie będę robić Ci nic do jedzenia, jak jesteś taki głodny to idź do swoich kolegów, może Cię czymś poczęstują, bo na mnie nie licz! - prawie wykrzyczałam ze złości
-To tak traktujesz swojego ojca? Mieszkam tu z tobą, a ty mi kolacji nie chcesz zrobić? Nie masz do mnie szacunku ty bachorze! - Krzyczał na mnie wstając powoli w kanapy
-Gdybyś choć trochę się nami zajął, gdybyś pracował, dokładał się do rachunków, zakupów, gdybyś zachowywał się jak ojciec to może miałabym do ciebie szacunek! Ale ty tylko pijesz. Jesteś niczym! Od śmierci matki zachowujesz się okropnie! - krzyczałam mając łzy w oczach
Po moich słowach na schodach pojawiła się Madison.
-Co się tu dzieje? - powiedziała zaniepokojona i zeszła całkiem na dół.
-Nic Madison, wracaj do swojego pokoju. - rozkazałam jej
-Nie jestem głupia. Widzę, że płaczesz - powiedziała i zbliżyła się do nas
-Nie słyszałaś co powiedziała siostra? Wypierdalaj stąd! - krzykną mój ojciec i uderzył Madison w twarz, tak mocno,że się przewróciła i uderzyła głową o schody.
-Co ty wyprawiasz!- krzyczałam z całych sił płacząc - Madi! - podbiegłam do mojej siostry leżącej na ziemi. Zaczęłam strasznie płakać. Miałam ochotę go zabić! Otarłam łzy i podeszłam do mojego ojca.
-Ty gnoju - krzykłam do niego i uderzyłam go z całej siły w policzek - patrz co narobiłeś! Madison leży nie przytomna. Ty draniu - rzuciłam się na niego z pięściami
-Ojciec mocno mnie odepchnął i uderzyłam plecami w ścianę. Przed oczami zaczęło robić mi się ciemno. Ostatnie co widziałam to podbiegającego Justina.

*** z perspektywy Justina ***
Strasznie się cieszę, że Demi zgodziła się ze mną spotkać. Jest 16:05 i właśnie jestem pod jej domem. Gdy podszedłem do drzwi wejściowych usłyszałem krzyki i nagły silny trzask. Szybko wszedłem do środka. Zobaczyłem jakiegoś faceta, najprawdopodobniej ojca Demi stojącego przy kanapie, Demi leżała na podłodze przy ścianie, miała rozciętą wargę. Madison również była nieprzytomna. Szybko podbiegłem do Demi.
-Skarbie! Odezwij się! - ale ona nie reagowała, widziałem jak zamknęły się jej oczy
Wstałem od niej i spojrzałem na jej ojca który usiadł na oparciu od fotela i spojrzał na mnie.
-Co ty im zrobiłeś? Ty gnoju! - wykrzyczałem i zadałem mu cios w twarz.
Upadł na ziemie. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem na pogotowie i policje. Dotarli po 10 minutach. W tym czasie oblałem wodą faceta leżącego na ziemi aby go przebudzić i popchnąłem go na kanapę, żeby siedział tam do przyjazdu policji. Byłem tak wsiekły a jednocześnie załamany. Usiadłem obok Demi i położyłem jej głowę na swoich kolanach. Gdy policja i pogotowie dotarli, zabrali sprawcę na komisariat, a ratownicy, wsadzili Madison i Demi na nosze i zawieźli do szpitala. Niestety nie mogłem z nimi jechać. Więc ruszyłem w stronę szpitala swoim autem.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Troszeczkę długi ten rozdział, ale mam nadzieję, że was nie zanudziłam :)
Rozkręciłam trochę sytuacje z ojcem alkoholikiem i Justinem.
Komentarze motywują! :))
~Jeśli chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach napisz do mnie przez twitter ♥ Jeśli spodobał ci się mój blog możesz dodać się do członków! ;]

7 komentarzy:

  1. Rozdział świetny :) Oby kolejne również były takie długie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jejkuuuu, wszystko będzie z nimi dobrze, prawda? :c PRAWDA!? Ty zła... :P
    czekam nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałam na ten rozdział bo chiałam zobaczyć jak potoczy sie sprawa z Justinem ten rozdział bardzo mi się spodobał choć martwię się o Demi i Madi czekam z niecierpliwościoł na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny! AUUGSTF!
    Zapraszam do mnie two-piecesx.blogspot.com
    @tocha1145

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział czekam na następny :-D

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się akcja która się odbywa i martwie się o Demi XD czekam nn :-)

    OdpowiedzUsuń